Słowem wstępu - seria #PoszukiwaczPereł pojawia się oryginalnie na mojej stronie na Facebooku, ale zamieszczam je również tutaj dla porządku i na dowód, że blog nie umarł, a żyje.
Idea jest taka, że aby dotrzymać konwencji, jaką nadaję temu blogowi jego nazwa, publikuję co tydzień krótką zajawkę/komentarz o godnej polecenia pozycji (książkowej lub online), w mojej odczuciu będącą po prostu perłą. Te teksty będą raczej krótkimi formami zamiast obszernymi recenzjami, ale mam nadzieję, że wciąż będą w stanie zachęcić potencjalnego czytelnika do lektury. Chciałbym jednocześnie podzielić się tym co, w moim odczuciu, dzieło może dać czytelnikowi, ale też co może już od niego wymagać na starcie.
Tyle wstępu, w drogę!
* * *
![]() |
Rycina z "Historii Kościoła" Martina Wehrmanna (1880) |
#PoszukiwaczPereł na ten tydzień - listy świętego Ignacego Antiocheńskiego.
Na początek powiem, że moje osobiste odkrycie, że istnieją pisma Ojców Kościoła i do wielu z nich jest swobodny dostęp, był dla mnie przełomowy. Jak to, mogę przeczytać słowa pierwszych chrześcijan i jeśli tylko czas i ochota pozwoli, prześledzić rozwój myśli chrześcijańskiej i nauki katolickiej od pierwszych wieków aż do średniowiecza? Czemu nikt mi o tym wcześniej nie powiedział?
Myślę że każde z tych pism jest bezcenne i warte uwagi, ale jeśli miałbym wybrać ulubione dzieło, to z tych kilku pism, które miałem przyjemność już przeczytać, w mojej własnej ocenie na czołówkę wysuwają się listy św. Ignacego, z kilku powodów.
Po pierwsze, razem z Didache (o której być może innym razem) i listem św. Klemensa do Koryntian, są to najwcześniejsze pozabiblijne teksty chrześcijańskie, które znamy. Święty Ignacy, według tradycji bezpośredni uczeń św. Jana Apostoła (!!!), żył na przełomie I i II wieku po Chrystusie. Żywot zakończył ok. 107 roku, kiedy to zginął śmiercią męczeńską w Rzymie, rzucony na pożarcie lwom. Ten człowiek był czasowo tak blisko życia i zmartwychwstania Chrystusa, jak my teraz końca II Wojny Światowej i okresu komunizmu w Europie - naprawdę nie tak odległe czasy, jeśli wziąć pod uwagę, że wciąż możemy rozmawiać z naocznymi świadkami wielu historycznych wydarzeń. Czytanie jego listów to niebywale wyrazisty wgląd w wiarę pierwszego Kościoła, czasu, gdy co prawda wiele doktryn wciąż się formowało, ale jednocześnie Ewangelię nowo nawracani słyszeli bezpośrednio od Apostołów, a żywa wiara w Chrystusa rozpalała serca w niesamowitym stopniu.
Po drugie, zachwycające jest to, że pomimo starożytności tych tekstów możemy w nich znaleźć bardzo wyraźnie zarysowane prawdy wiary, które wiele osób dzisiaj kwestionuje jako średniowieczne wymysły albo wypaczenia chrześcijaństwa. Warto wymienić pokrótce dwie - hierarchiczność struktur kościelnych (diakoni, prezbiterzy i biskupi) oraz realną obecność Chrystusa w Eucharystii. Jest to o tyle istotne, że tego typu prawdy są dzisiaj z powszechnie kontestowane, głównie przez Protestantów, ale nie tylko.
Oczywiście, listy Ignacego nie mają tego Autorytetu, co Pismo Święte. Pokazują jednak, że już pierwsi chrześcijanie, uczący się jeszcze od Apostołów i będący kulturowo i czasowo niepomiernie bliżej tekstów Nowego Testamentu, niż my, wierzyli w takie rzeczy jak hierarchiczny Kościół i Eucharystię będącą Ciałem i Krwią Chrystusa. To prawda, że hierarchiczna struktura Kościoła w tamtych czasach nie była jeszcze w pełni skonkretyzowana (np. w liście św. Klemensa do Koryntian brak tak wyraźnego rozróżnienia diakonów, prezbiterów i biskupów). Niemniej jednak listy św. Ignacego udowadniają przynajmniej tyle, że Kościół w Antiochii, założony przez samego św. Jana Apostoła, wyznawał bardzo ortodoksyjne (z naszej, współczesnej katolickiej perspektywy) wierzenia. Można to traktować jako doskonały oręż apologetyczny lub jako wielką otuchę do ufności w Kościół, jak kto woli. Faktem jest - Kościół aż po dziś zachowuje i strzeże wierzeń pierwszych chrześcijan.
I po trzecie (napominałem już o tym w moim wcześniejszym wpisie o Quo Vadis i cierpieniu chrześcijan), otwartość Ignacego na śmierć, a wręcz jego gorące pragnienie męczeństwa, jest czymś zdumiewającym, ale też przepięknym, co może i powinno nas inspirować. Ten człowiek napisał siedem listów w drodze do miejsca swojej kaźni, a w każdym z nich wybrzmiewa tak czysta miłość do Boga, tak ogromny zapał do głoszenia i wreszcie tak gorące pragnienie zjednoczenia się z Chrystusem, że wierzącemu czytelnikowi nie pozostaje nic innego, jak tylko "zdumieć się jego wiarą". I być może lekko zawstydzić. Bo jak często my współcześni myślimy o męczeństwie? Fakt, nam w Europie raczej to nie grozi, ale przecież jest to obecnie los wielu, wielu chrześcijan na całym świecie. Dlaczego tak rzadko myślimy o śmierci dla Chrystusa? Czy dlatego, że wydaje się ona nam głupotą, naiwnością, czy może heroizmem, którym zwykły, szary katolik nie powinien sobie głowy zawracać? Jeśli tak, to może warto zatrzymać się chwilę nad tego typu tekstami. Dla pierwszych chrześcijan, co dobitnie poświadczają listy Ignacego, śmierć męczeńska to była największa radość i najwspanialszy możliwy dowód miłości dla Chrystusa, który przecież sam za nas życie oddał. Pytanie teraz, czy to oni byli głupcami, czy raczej my współcześni?
Dobrą wiadomością na dziś jest to, że listy św. Ignacego są dostępne online - znalazły się w kompendium pism Ojców Apostolskich (umowny termin oznaczający tych chrześcijan, którzy żyli, działali i poznawali chrześcijaństwo jeszcze w czasach Apostołów) z 1924 roku, które teraz jest publicznie dostępne w cyfrowych zbiorach biblioteki radomskiej:
http://bc.radom.pl/dlibra/docmetadata?id=25363&dirds=80&tab=
Jeśli komuś przeszkadza czytanie skanów, można spróbować upolować jakąkolwiek książkę zbierającą pisma Ojców Apostolskich albo Ojców Kościoła - listy Ignacego powinny się tam pojawić. Jeśli ktoś zna dobrze angielski, na Amazonie jest mnóstwo takich pozycji - ja zdobyłem zgrabne dziełko na Kindla :)
Serdecznie polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz