![]() |
"Kuszenie Adama i Ewy" - Rafael Santi |
Dlaczego tak mało razi nas obecnie zgorszenie?
Nie mówię o zgorszeniu związanym z molestowaniem dzieci i wieloletnim kryciem sprawców w polskim Kościele. To raczej nikomu nie umyka. Mam w tym momencie na myśli zgorszenie dokonywane przez nas, świeckich, a na które jesteśmy niestety zdecydowanie mniej wyczuleni. Dla jasności - nie poruszam tego tematu po to, by jakkolwiek odwrócić uwagę od zgorszenia wśród duchowieństwa. Chcę go poruszyć po prostu dlatego, że ostatecznie my świeccy również jesteśmy odpowiedzialni za zdrowie Ciała Chrystusa (powinniśmy sobie mocno zdawać z tego sprawę wobec tak częstych wezwań do zwiększenia roli świeckich w Kościele) i nawet wobec głośnych problemów wśród duchownych nie wolno nam o tym zapominać... a wydaje się, że zapominamy. Jest to temat szczególnie istotny teraz, gdy większość społeczeństwa niestety (choć ze zrozumiałych względów) nie traktuje już biskupów jako autorytet moralny. W takich okolicznościach chcąc nie chcąc główny ciężar obowiązku dawania chrześcijańskiego świadectwa i kształtowania kultury spada właśnie na nas. A jeśli my odrzucamy tę odpowiedzialność, komu zostanie walczyć o zbawienie świata? Jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić?