sobota, 28 listopada 2020

Poszukiwacz pereł - galeria uśmiechniętych Matek Bożych (część I)

Nie pamiętam kiedy pierwszy raz zwróciłem uwagę na fakt, że tak niewiele wizerunków Matki Bożej przedstawia ją z uśmiechem. Nie przeszkadzają mi oczywiście obrazy, na których Maryja jest zamyślona, zatroskana lub po prostu smutna - wręcz przeciwnie, przypuszczam, że w ten sposób łatwiej jest utożsamić się z nią tym, którzy szukają u niej pociechy i zrozumienia, gdy wali się ich świat. Jednak Maryja, choć z pewnością doświadczyła w życiu wiele cierpienia, to niejednokrotnie musiała też doświadczać radości - zwłaszcza w kontekście swojego macierzyństwa. Ikonografia Maryi bez tego radosnego elementu wydaje się więc nieco wybrakowana, dlatego jakiś czas temu postanowiłem poszperać w sieci i zebrać w jednym miejscu wszystkie znane wizerunki uśmiechniętej Bogarodzicielki. 

sobota, 14 listopada 2020

Boża obietnica, wzruszenie i lęk

"Drabina Raju" - XII-wieczna ikona z Klasztoru św. Katarzyny na Górze Synaj.

Kiedy ostatni raz zatęskniłeś za Niebem?

Kiedy ostatni raz pomyślałeś o tym, że Twoim ostatecznym celem jest niekończące się nigdy szczęście, trwałe zjednoczenie z czystą, nieskończoną Miłością - Bogiem, który z miłości do Ciebie stał się człowiekiem i dał się zabić na krzyżu?

Kiedy ostatni raz – w obliczu świata ogarniętego grzechem, złem, smutkiem i cierpieniem – wzruszyłeś się tym, że kiedyś Pan powróci, wynagrodzi wszelką sprawiedliwość, "przekształci nasze ciało poniżone" (Flp 3,21), „otrze wszelką łzę” i sprawi, że „śmierci już nie będzie” (Ap 21,3-4)?

Kiedy ostatni raz zapragnąłeś całym sobą usłyszeć od Króla Wszechświata: „Dobrze, sługo dobry i wierny” (Mt 25,21), oraz „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata” (Mt 25,34)?

Źródłem licznych smutków i trwającego zagubienia jest przede wszystkim to, że zapominamy o tym, że nasza ojczyzna nie jest stąd - jest nią Niebo (Flp 3,20). Nie zostaliśmy stworzeni po to, by przeżyć w mniej lub bardziej uciążliwych warunkach kilkadziesiąt lat życia, będąc całkowicie oddanym na pastwę losu, a następnie bez wyjątku umrzeć i odejść w niepamięć, nieświadomość i niebyt, gdzie nie liczy się nic, a na pewno nie my sami. Zostaliśmy stworzeni, aby być z Bogiem. Jesteśmy powołani do szczęścia, do królowania, do wielkiej chwały i przede wszystkim do miłości.